Duszpasterstwo Trzeźwości Diecezji Kieleckiej
Duszpasterstwo Trzeźwości Diecezji Kieleckiej

12 Kroków AA: program radykalnej zmiany życia

ks. Marek Dziewiecki

Recepta na kryzys

Dwanaście Kroków Anonimowych Alkoholików to program‚ dzięki któremu w ostatnich kilkudziesięciu latach setki tysięcy alkoholików z różnych krajów świata odzyskało trwałą trzeźwość. Program ten okazał się na tyle skuteczny‚ że jego podstawowe elementy zostały włączone do wszystkich programów profesjonalnej terapii uzależnień. Mamy tu do czynienia z programem uniwersalnym‚ gdyż pomaga on skutecznie przezwyciężać również inne formy uzależnień czy innych poważnych trudności życiowych.

Zdjęcie wykonane przez lukaszdziopa.com

Miejscem narodzin Programu Dwunastu Kroków AA było miasteczko Akron w Stanie Ohio (USA). W tej właśnie miejscowości w połowie lat trzydziestych zaczęli spotykać się i rozmawiać o swoich problemach dwaj alkoholicy‚ którzy znajdowali się w zaawansowanej fazie choroby alkoholowej. Jednym z nich był makler giełdowy - Bill W. (William Griffith Wilson‚ 1895-1971). Drugim był chirurg - doktor Bob (Robert Halbrook Smith‚ 1879-1950). Bill miał w tym czasie za sobą wiele pobytów w zakładach odwykowych. Tylko w latach 1933-1934 był hospitalizowany czterokrotnie‚ a terapie nie dawały żadnego rezultatu. Z kolei doktor Bob nie był już w stanie operować ze względu na swoją chorobę alkoholową. Ich spotkania i rozmowy dały początek programowi i wspólnocie Anonimowych Alkoholików.

Uznać prawdę o własnej bezsilności


Program Dwunastu Kroków AA jest precyzyjnie skonstruowanym narzędziem‚ które umożliwia ludziom uzależnionym radykalną zmianę życia i postępowania. Punktem wyjścia programu jest uznanie przez alkoholika prawdy o sobie‚ a zwłaszcza prawdy o bezradności wobec alkoholu i utracie kontroli nad własnym życiem (Krok 1: Przyznaliśmy‚ że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu‚ że przestaliśmy kierować własnym życiem). Kolejnym krokiem w pracy nad sobą jest uznanie‚ że trzeźwiejący człowiek sam sobie nie poradzi ze swoim problemem i że w związku z tym potrzebuje pomocy z zewnątrz (Krok 2: Uwierzyliśmy‚ że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie). Kolejny krok to uznanie‚ że nie wystarczy pomoc ze strony poszczególnych ludzi czy grup‚ czyli że siła większa od nas to nie jedynie jakaś forma siły‚ którą dysponują ludzie z własnej mocy. Konieczna jest także pomoc Boga‚ jakkolwiek (niedojrzale) człowiek uzależniony rozumie Boga na początku swego trzeźwienia. Wie jednak już tyle na pewno‚ że chodzi o prawdziwego‚ osobowego Boga‚ którego opiece można się powierzyć (Krok 3: Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga‚ jakkolwiek Go pojmujemy).

Zmierzyć się ze złą przeszłością

Kolejne fazy programu prowadzą do przezwyciężenia bolesnej przeszłości‚ która stanowi moralną i psychiczną ranę w świadomości trzeźwiejącego alkoholika. Wymaga to gruntownego rozrachunku moralnego z przeszłością‚ dokonanego wobec Boga i bliźniego (Krok 4: Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny; Krok 5: Wyznaliśmy Bogu‚ sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów). Wymaga też pokory i zaufania wobec Boga w przekonaniu‚ że tylko z Jego pomocą możemy usunąć wszystkie nasze wady i słabości (Krok 6: Staliśmy się całkowicie gotowi‚ aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru; Krok 7: Zwróciliśmy się do Niego w pokorze‚ aby usunął nasze braki). Kolejne Kroki prowadzą do zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy wszystkim tym osobom‚ wobec których jest to tylko możliwe (Krok 8: Zrobiliśmy listę osób‚ które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim; Krok 9: Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim‚ wobec których było to możliwe‚ z wyjątkiem przypadków‚ gdy zraniłoby to ich lub innych).

Troska o dobrą teraźniejszość

Następny‚ dziesiąty Krok uczy dojrzałej sztuki życia tu i teraz. Wzywa mianowicie do zachowania nieustannej czujności w obecnym życiu oraz do natychmiastowego demaskowania aktualnie popełnianych błędów (Krok 10: Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny‚ z miejsca przyznając się do popełnionych błędów). Krok Jedenasty prowadzi do budowania coraz silniejszej więzi z Bogiem poprzez modlitwę i medytację‚ by coraz lepiej poznawać wolę Bożą oraz by mieć siłę do wiernego jej wypełniania (Krok 11: Dążyliśmy przez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem‚ jakkolwiek Go pojmujemy‚ prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia).
Owocem realizacji całego Programu Dwunastu Kroków jest osobista przemiana siebie‚ która sprawia‚ że alkoholik podejmuje radykalnie nowy styl życia. A to czyni go zdolnym do tego‚ by nieść nadzieję i pomoc innym ludziom uzależnionym (Krok 12: Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków‚ staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach). Analiza powyższych zasad wskazuje‚ że punktem wyjścia programu AA jest uznanie własnej bezsilności wobec alkoholu oraz towarzyszące temu przekonanie‚ iż tylko dzięki pomocy ludzi oraz osobistej więzi z Bogiem można na stałe powrócić do trzeźwego życia.
Poważnym problemem wielu grup AA – czy innych grup‚ pracujących w oparciu o program Dwunastu Kroków - jest to‚ że w praktyce znaczna część ich uczestników zatrzymuje się na Drugim Kroku tegoż programu. Niektórzy usiłują przejść od Kroku II od razu do Kroku XII‚ czyli usiłują pomagać innym uzależnionym zanim gruntownie przemienią własne życie z pomocą ludzi (Drugi Krok) i z pomocą Boga (Kroki od III do XI). Tacy ludzie ryzykują powrót do czynnej fazy uzależnienia‚ bo kto pomaga innym w wyjściu z uzależnienia i w radykalnej przemianie życia‚ nie pomaga jeszcze przez to automatycznie samemu sobie.

Jaki Bóg pomaga?

Sami alkoholicy wyrażają istotę programu AA w sposób lapidarny: "ja sam nie mogę‚ z Tobą mogę." Mówiąc o więzi z Bogiem‚ Program Dwunastu Kroków AA precyzuje‚ iż chodzi tu o Boga "jakkolwiek Go pojmujemy." Znaczenie tego rodzaju dopowiedzenia wyjaśnia twórca programu AA - Bill W. (por. Anonimowi Alkoholicy‚ Warszawa 1996‚ s.7-13). W listopadzie1934 roku odwiedził go po raz pierwszy po wielu latach kolega z ławy szkolnej‚ który - podobnie jak on - był alkoholikiem w zaawansowanej fazie choroby. Tym jednak razem ów mężczyzna był całkowicie trzeźwy i wyglądał na zupełnie przemienionego. Kipiał radością i wewnętrznym pokojem. Bil W. wyznaje‚ iż był zaszokowany taką zmianą. Sam znajdował się wtedy na dnie. Wielokrotnie bezskutecznie próbował przestał pić. Na nic jednak zdawał się jego osobisty wysiłek oraz kolejne pobyty w szpitalu na oddziale odwykowym. Także na tamten listopadowy wieczór przygotował sobie sporą ilość alkoholu i ryzykował popadnięcie w kolejny ciąg picia. Posłuchajmy‚ jak owo niespodziewana spotkanie z kolegą szkolnym wspomina Bill W.:
„Stanął w otwartych drzwiach świeży i promienny. Coś niezwykłego było w jego oczach... Zmienił się nie do poznania. Co się stało? Podsunąłem mu kieliszek. Odmówił. Rozczarowany‚ ale zaciekawiony zastanawiałem się‚ co w niego wstąpiło. Nie był sobą. ‘O co chodzi?’ – zapytałem otwarcie. Spojrzał na mnie z prostotą i z uśmiechem powiedział: ‘Znalazłem wiarę’ . Osłupiałem. A więc to tak – zeszłego lata jeszcze alkoholik – wariat‚ a teraz‚ jak podejrzewałem‚ znów zwariowany na punkcie religii. (...). ‘Niech mu tam‚ niech sobie deklamuje’. Poza tym mój gin przetrwa dłużej niż jego kazanie. Ale on nie prawił kazań. Rzeczowo opowiedział mi o tym‚ jak dwóm ludziom w sądzie udało się przekonać sędziego‚ aby zawiesił jego wyrok. Mówili oni o jakiejś prostej religijnej idei i praktycznym programie działania. Było to przed dwoma miesiącami. Skutek był oczywisty. Przyszedł‚ aby podzielić się ze mną doświadczeniem‚ gdyby mi na tym zależało. Byłem zaskoczony‚ zaszokowany‚ ale i zainteresowany. Była to moja ostatnia deska ratunku.(...). Zawsze wierzyłem w Siłę Wyższą ode mnie i często rozmyślałem nad tymi sprawami. Nie byłem ateistą. W gruncie rzeczy niewielu ludzi jest ateistami‚ ponieważ oznacza to ślepą wiarę w dziwną tezę‚ że wszechświat powstał z niczego i bez celu podąża do nikąd. (...). Dotąd tylko doszedłem w swych rozmyślaniach nad porządkiem świata. Właśnie w tym miejscu rozstałem się z pastorami i systemami religijnymi znanymi ludziom. Gdy mówili mi o uosobionym Bogu‚ który jest miłością‚ nadludzką siłą‚ wskazaniem kierunku życia‚ irytowałem się i odrzucałem tę teorię. Przyznawałem natomiast‚ że Chrystus był wielkim człowiekiem‚ niezbyt dokładnie naśladowanym przez tych‚ którzy Go wyznają. Jego naukę moralną uważałem za najdoskonalszą. Sam przyjąłem tę cześć‚ która wydawał mi się dogodna i niezbyt trudna‚ odrzucając resztę. (...).
Lecz oto siedzący przede mną przyjaciel deklarował wprost‚ że Bóg zrobił dla niego to‚ czego on sam uczynić nie mógł. Jego ludzka siła zawiodła. Lekarze orzekli‚ że jest nieuleczalny. Społeczeństwo chciało go odizolować. Tak jak ja‚ uznał swoją całkowitą porażkę. Wtedy został wyrwany śmierci. Niespodziewanie podniesiony z rynsztoka‚ wzniósł się na taki poziom życia‚ jakiego nigdy nie znał. Czy ta siła miała źródło w nim samym? Oczywiście nie. Nie było w nim więcej siły niż w tej chwili we mnie. A jej poziom równał się teraz zeru. To mnie przekonało. Wyglądało na to‚ jakby ludzie wierzący mieli jednak rację. Coś kierowało ludzkim sercem‚ owo coś dokonało rzeczy niemożliwych. Moje poglądy na cuda zmieniły się radykalnie. W tej chwili naprzeciw mnie siedział żywy cud. Oznajmiał niesłychane rzeczy. Zauważyłem‚ że u mojego przyjaciela zaszło coś więcej niż tylko wewnętrzne uzdrowienie. Znalazł bezpieczny punkt oparcia i zapuścił korzenie w nowe głębie.
Mimo tego‚ że miałem namacalny dowód w postaci mego przyjaciela‚ tkwiły wciąż we mnie dawne uprzedzenia. Samo słowo „Bóg” nadal wywoływało pewną niechęć. A idea uosobionego Boga była jeszcze bardziej nie do przyjęcia. Nie mogłem tego zaakceptować. Byłem w stanie zgodzić się na takie koncepcje‚ jak: Twórcza Inteligencja‚ Uniwersalny Rozum czy Duch Natury‚ ale odrzucałem myśl o „Carze Wszechniebios”‚ jakkolwiek miłująca byłaby Jego władza. Przyjaciel mój wystąpił z iście rewolucyjnym dla mnie wówczas pomysłem. Powiedział: „Dlaczego nie przyjmiesz swojej własnej koncepcji Boga?”. Uderzyło mnie to. Stopniały nagle lodowate góry intelektu‚ w których cieniu żyłem i marzyłem od tylu lat. Znalazłem się nagle w blasku słońca. Była to przecież wyłącznie kwestia mojej chęci‚ by uwierzyć w moc ponad moje siły. Niczego więcej nie było mi potrzeba na tym etapie‚ by zrobić POCZĄTEK. Zdałem sobie sprawę‚ że przemiana na lepsze może zacząć się w tejże chwili. Na opoce najszczerszej chęci mógłbym zacząć budowę takiego stanu ducha‚ jaki spostrzegłem w moim przyjacielu. Czy będę w stanie tego dokonać? Oczywiście‚ że tak!
W taki to sposób doszedłem do przekonania‚ że Bóg przejmuje się naszymi ludzkimi sprawami‚ o ile tylko my‚ ludzie‚ dostatecznie tego pragniemy. Nareszcie przejrzałem‚ poczułem‚ uwierzyłem. Łuski pychy i uprzedzeń opadły z moich oczu. Ujrzałem nowy świat. (...). W szpitalu nastąpił mój ostateczny rozwód z alkoholem. Leczenie było chyba na czasie‚ bo prześladowały mnie deliria. Podczas mojego pobytu w szpitalu oddałem się pokornie Bogu‚ tak jak Go wówczas pojmowałem‚ by czynił ze mną‚ co zechce. Poddałem się Jego opiece i Jego wskazówkom bez zastrzeżeń. Po raz pierwszy przyznałem‚ że sam z siebie jestem niczym‚ że bez Niego jestem stracony. Bezlitośnie stawiłem czoło swoim występkom i zapragnąłem‚ by mój nowo odnaleziony Przyjaciel wykarczował je i spalił co do joty. Od tego czasu nie wziąłem do ust alkoholu. (...). Do większości ludzi Bóg przychodzi stopniowo. Jego wpływ na mnie był nagły i głęboki. W tym momencie byłem tak zaniepokojony‚ że wezwałem mego przyjaciela lekarza‚ by upewnić się‚ że nadal jestem normalny. W końcu potrząsając głową‚ powiedział: „Stało się z tobą coś‚ czego nie rozumiem. Ale lepiej się tego trzymaj. Cokolwiek to jest‚ jest lepsze niż twoje życie przedtem”. Teraz ów dobry lekarz spotyka wielu ludzi z podobnymi przeżyciami i wie‚ że są one realne.
Kiedy leżałem w szpitalu‚ przyszło mi do głowy‚ że tysiące bezimiennych alkoholików przyjęłoby z wdzięcznością to‚ co i mnie zostało ofiarowane. Być może mógłbym pomóc niektórym z nich. Oni z kolei mogliby pomóc innym. (...). Wkrótce zaczęliśmy zwierać wiele przyjaźni i szybko zawiązała się nowa wspólnota. Wspaniale było czuć się jej częścią. Była w nas radość życia‚ nawet w kłopotach i trudnościach. Byłem świadkiem‚ jak setki rodzin stawiały pierwsze kroki na tej nowej drodze‚ która naprawdę dokądś prowadzi.”

Prawdziwego Boga odkrywamy stopniowo

W świetle powyższych doświadczeń i wyjaśnień Billa W. zapis o Bogu‚ "jakkolwiek Go pojmujemy" – zawarty w Programie Dwunastu Kroków - oznacza respektowanie faktu‚ iż w początkowej fazie trzeźwienia alkoholik‚ na skutek bolesnej historii życia i choroby alkoholowej‚ przeżywa poważne trudności w dojrzałym rozumieniu i w nawiązaniu serdecznego kontaktu z Bogiem. Posiada zwykle niedojrzałe wyobrażenia na temat Boga. Program AA zakłada‚ że warunkiem postępu w trzeźwieniu nie jest przeżywanie już w punkcie wyjścia pogłębionej religijności. Zakłada natomiast‚ że konieczne jest szczere pragnienie obecności Boga w naszym życiu i to niezależnie od sposobu‚ w jaki myślimy o Bogu w początkowej fazie trzeźwienia. Wyrażenie „Bóg jakkolwiek Go pojmujemy” nie oznacza zatem‚ że w AA można Boga pojmować w taki sposób‚ iż przestaje On być Bogiem. Chodzi tu zawsze o prawdziwego‚ osobowego‚ kochającego Boga. W przeciwnym przypadku program Dwunastu Kroków prowadziłby do zastępowania jednego uzależnienia – drugim. Jeśli Bóg nie byłby rozumiany w Programie AA jako prawdziwy Bóg‚ to realizacja Jedenastego Kroku prowadziłaby do tego‚ że w miejsce zależności od alkoholu pojawiałaby się zależność od czegoś lub kogoś‚ kogo wolę chcielibyśmy poznawać i pełnić w taki sposób‚ jak pełni się wolę Boga.
W oficjalnym komentarzu do Dwunastu Kroków i Dwunastu Tradycji‚ wydanym w języku polskim przez Alcoholics Anonymous World Service (New York 1986) czytamy: „Dopiero wtedy‚ kiedy próbujemy pogodzić naszą wolę z wolą Boga‚ zaczynamy używać jej właściwie. Było to dla nas wszystkich prawdziwie cudownym objawieniem. Cały nasz problem polegał na niewłaściwym korzystaniu z siły woli. Uderzyliśmy nią jak głową w mur naszych problemów‚ zamiast starać się pogodzić naszą wolę z Bożymi zamiarami wobec nas. Stopniowe dążenie do tego jest celem Dwunastu Kroków AA‚ a Trzeci Krok wprowadza nas na tę drogę” (komentarz do Trzeciego Kroku‚ tamże‚ s. 29).
Z kolei Krok Jedenasty jest komentowany w następujący sposób: „Modlitwa i medytacja są dla nas najważniejszymi środkami więzi z Bogiem. (...). Dla części nowicjuszy‚ a także dla tych agnostyków‚ którzy wciąż jeszcze traktują grupę AA jako swoją siłę wyższą‚ nawet najbardziej logiczne i poparte doświadczeniem argumenty na rzecz skuteczności modlitwy mogą być nieprzekonujące lub nie do przyjęcia. Ci spośród nas‚ którzy niegdyś odczuwali podobnie‚ doskonale to rozumieją. Dobrze pamiętamy własny bunt przeciwko padaniu na klęczki przed jakimkolwiek Bogiem. Wielu z nas miało niezbite argumenty logiczne na „dowód” nieistnienia Boga. (...) Bez wątpienia Wszechświat miał jakąś „praprzyczynꔂ być może Boga Atomu‚ na przemian gorącego i zimnego. Ale nigdy przecież nie było dowodów na istnienie Boga‚ który rozumiałby ludzi i troszczył się o nich. Owszem‚ byliśmy pełni uznania wobec AA i bez wahania przyznawaliśmy‚ że AA dokonuje cudów. Wszyscy potrzebujemy światła Bożego‚ pokarmu z Jego siły i czystej atmosfery Jego łaski. W zadziwiającej mierze to‚ co się dzieje w AA‚ potwierdza tę odwieczną prawdę. (....). Modlitwa jest wzniesieniem serca i umysłu ku Bogu. (...). Niemal każdy doświadczony członek AA może poświadczyć‚ że gdy próbował udoskonalić świadomą więź z Bogiem‚ wszystkie jego sprawy nieoczekiwanie przyjęły znaczący obrót na lepsze. (...). Od momentu‚ kiedy uda nam się uchwycić choćby jeden promyk Bożej woli‚ od momentu‚ kiedy zaczynamy dostrzegać prawdę‚ sprawiedliwość i miłość jako realne i odwieczne wartości w życiu – przestajemy popadać w głębokie przygnębienie w obliczu przejawów zła‚ od którego żadne ludzkie sprawy nie są wolne. Wiemy‚ że czuwa nad nami miłosierdzie Boga. Wiemy‚ że zwracając się pod Jego opiekę‚ możemy oczekiwać wybawienia od złego‚ teraz i w życiu wiecznym” (s. 76-83).

Pomoc Boga jest konieczna


Zarówno wyjaśnienia Billa W. jak i komentarze Światowej Służby Anonimowych Alkoholików w odniesieniu do Programu Dwunastu Kroków są tak jednoznaczne‚ że nie zostawiają miejsca na interpretacje. Program Dwunastu Kroków AA opiera się na współpracy trzeźwiejącego alkoholika z ludźmi i z Bogiem. W tej sytuacji specyfiką niektórych polskich grup AA jest twierdzenie‚ że chodzi tu raczej o program duchowy niż religijny. Być może główną przyczyną tego typu dziwnych interpretacji‚ które są wprost sprzeczne z treścią Programu oraz z oficjalnym komentarzem Światowej Służby AA‚ jest historia recepcji tegoż Programu w naszym kraju. Ludzie‚ którzy – począwszy od lat pięćdziesiątych‚ najpierw w Poznaniu z pomocą prof. Wierzbickiego – starali się przenieść ruch AA w realia Polski komunistycznej‚ ze względów politycznych musieli tak przedstawiać i komentować Program Dwunastu Kroków‚ by ówczesnym władzom nie kojarzył się on w żaden sposób z religią czy religijnością.
Konsekwencje tego stanu rzeczy są widoczne do dziś. Nierzadko zdarza mi się słyszeć od trzeźwiejących alkoholików z grup AA‚ że od kilku lat zachowują oni abstynencję‚ mimo że nie mają oni osobistej więzi z Bogiem. Wyciągają z tego wniosek‚ że program AA nie prowadzi do osobistej więzi z Bogiem. Sytuacja‚ w której ktoś wchodzi na drogę trzeźwienia‚ mimo że nie odzyskał wiary i więzi z Bogiem‚ jest możliwa. Oznacza jednak‚ że taki człowiek nie realizuje Programu Dwunastu Kroków‚ lecz własny program‚ nawiązujący jedynie do zasad AA. Podobne tendencje pojawiły się ostatnio także w Stanach Zjednoczonych. W latach dziewięćdziesiątych opracowano tam coś‚ co zostało nazwane humanistyczną wersją Programu AA. W tej wersji siła wyższa nie jest utożsamiana z Bogiem. Tego typu próba zmodyfikowania Programu Dwunastu kroków AA i pozbawienia go wymiaru religijnego nie znalazła szerszego oddźwięku. Sama zaś próba tworzenia tego typu alternatywy dla Programu AA stanowi potwierdzenie‚ że jego wersji oryginalnej nie sposób zrozumieć inaczej‚ jak tylko programu‚ który uczy żyć w wolności i abstynencji mocą przyjaźni z Bogiem – z Bogiem osobowym‚ miłującym‚ troszczącym się o nasz los‚ o nasze ocalenie doczesne i wieczne. To właśnie dlatego druga tradycja‚ którą trzeźwiejący alkoholicy przypominają sobie na początku każdego mitingu‚ stwierdza: „Jedynym najwyższym autorytetem w naszej Wspólnocie jest miłujący Bóg‚ jakkolwiek może się On wyrażać w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami‚ oni nami nie rządzą”.


Uniwersalne zasady wychodzenia z kryzysu

Dwanaście Kroków AA to program‚ który zawiera w sobie uniwersalne zasady postępowania w sytuacji‚ gdyś jakiś człowiek znalazł się w poważnych trudnościach życiowych (uzależnienia‚ współuzależnienie‚ popadnięcie w inne formy kryzysu). Program ten potwierdza‚ że z poważnego kryzysu można wyjść jedynie stopniowo‚ uwalniając się od magicznego oczekiwania łatwych recept czy natychmiastowych rozwiązań. Pierwszym warunkiem wychodzenia z kryzysu jest uznanie prawdy o sobie i o swoich słabościach. Warunkiem drugim jest szukanie pomocy u tych ludzi‚ którzy są w stanie mi pomóc. Warunkiem trzecim jest korzystanie z pomocy Boga w pokonaniu złej przeszłości oraz w dojrzałym postępowaniu tu i teraz. Czwartym warunkiem pokonania poważnych słabości czy problemów życiowych jest życie w obecności Boga na co dzień i wierne pełnienie Jego woli (Krok 11). Program Dwunastu Kroków AA potwierdza‚ że człowiek uzależniony czy zmagający się z innymi poważnymi trudnościami życiowymi powinien wykluczyć postępowanie na zasadzie przeciętności. Taki człowiek nie może być już średniakiem. Ma do wyboru: albo będzie postępował w sposób coraz bardziej dojrzały‚ stając się arystokratą ducha‚ albo powróci do kryzysu w jeszcze bardziej dramatycznej formie niż ta‚ w której znajdował się poprzednio.