NIE MIAŁ ZŁEGO PRZYKŁADU W DOMU
Czy alkoholik może zostać świętym? – pytamy z niedowierzaniem. Jan Vianney zauważył‚ że liczni święci w początkach swojego życia byli „wielkimi grzesznikami”‚ a doszli do świętości przez pokutę”.Spotykam się wielokrotnie z pytaniem‚ jakie były przyczyny alkoholizmu Mateusza Talbot. Stawiający pytanie‚ nie czekając na odpowiedź‚ sugerują‚ że pewnie jego rodzice‚ zwłaszcza ojciec‚ dali mu zły przykład. Apostołowie trzeźwości i alkoholicy doskonale wiedzą‚ że nie ma takiej ścisłej zależności. Istnieją bowiem osoby‚ które miały rodziców uzależnionych‚ a są abstynentami. Ale spotykamy też takich ludzi‚ którzy mieli dobry przykład w rodzicach‚ a należą do grupy osób uzależnionych.
Jak było w przypadku najbliższej rodziny Mateusza Talbot. W artykułach o Czcigodnym Słudze Bożym znajdujemy niekiedy informacje‚ że jego ojciec był alkoholikiem. Publikacja w języku polskim‚ jak się wydaje najwiarygodniejsza – wydana w Krakowie w 1934 roku‚ zatytułowana „Mateusz Talbot – życiorys świątobliwego robotnika” autorstwa Josepha Glynna‚ temu zaprzecza.
Autor wspomnianej biografii informuje‚ że ojciec‚ dziadek i pradziadek Mateusza Talbot byli‚ po kolei‚ głównymi dozorcami w dublińskim porcie – stąd wniosek‚ że byli „prawymi i zacnymi ludźmi”‚ bowiem nikt by nie powierzył ludziom nieodpowiedzialnym nadzoru „nad wielkimi ilościami napojów alkoholowych‚ przechowywanych w magazynach portowych”. Powtórzmy: Stanowisko dozorcy zajmował Mateusz Talbot – pradziadek sługi Bożego‚ Robert Talbot – dziadek i Karol Talbot – ojciec.
Ojciec Mateusza poślubił Elżbietę Bagna‚ z którą mieli dwanaścioro dzieci‚ ośmiu synów i cztery córki. Najstarszy syn Jan dożył sześćdziesiątego roku życia i umarł w bezżeństwie. Wszyscy inni synowie‚ w wyjątkiem Mateusza‚ pomarli młodo. Trzy siostry przeżyły Mateusza. O ojcu zanotowano‚ że był „dzielnego charakteru” i że był „człowiekiem religijnym”. „Co miesiąc przystępował do Komunii świętej‚ a oprócz tego przyjmował ją także we wszystkie ważniejsze święta kościelne”. Ponadto w domu Mateusza „odprawiano wspólnie‚ co wieczór‚ piękne nabożeństwo różańcowe‚ które w ciągu wieków prześladowań było podporą katolickiej wiary w Irlandii”.
Jeszcze jedno zasługuje na podkreślenie. Ojciec Mateusza należał do Sodalicji Niepokalanego Poczęcia przy kościele jezuitów Dublinie‚ któremu patronował św. Franciszek Ksawery‚ gdzie „uczęszczał regularnie na zebrania miesięczne”. Zmarł w roku 1899 w wieku siedemdziesięciu trzech lat.
Podobnie jak mąż‚ także żona należała do Sodalicji Niepokalanego Poczęcia. Matka Mateusza‚ według zapisu Glynna‚ „codziennie przyjmowała Komunię świętą”. Dokąd mogła uczęszczała do kościoła‚ a gdy stała się niedołężną osobą‚ co miesiąc przychodził do niej ksiądz proboszcz z wiatykiem. Ponadto ci‚ którzy ją odwiedzali‚ także Mateusz‚ stwierdzali‚ że nie widzieli jej nigdy bez różańca w rękach; „wydawało się‚ że nieustannie się modli”. Zmarła w roku 1915‚ przeżywszy siedemdziesiąt sześć lat. Po jej śmierci proboszcz podkreślał świętość jej życia.
W tym miejscu trzeba odnotować‚ iż tak jak w przypadku św. Augustyna – w jego nawróceniu wielką rolę odegrała modlitwa jego matki‚ św. Moniki‚ tak również modlitwa matki Mateusza‚ Elżbiety‚ przyczyniła się do jego rezygnacji z picia alkoholu i złożenia przyrzeczenia abstynencji. Wiemy też‚ że rodzice Mateusza byli abstynentami – matka od dzieciństwa‚ a ojciec od „wieku dojrzałego”.
Zatem Mateusz nie miał złego przykładu domu. Gdy dzisiejsza młodzież tak często ucieka spod kurateli rodziców‚ rodziców gdy oni często siebie obarczają winą za pijaństwo czy alkoholizm swoich dzieci‚ możemy im wskazać przykład sługi Bożego Mateusza Talbot wyjaśnić im‚ że winni wcale być nie muszą. Mogą natomiast swoją modlitwą wyprosić swoim dzieciom dar nawrócenia‚ z każdego zniewolenia. Proponuję modlitwę‚ którą znalazłem w książce benedyktyna Anzelma Gruna‚ „Podaruj mi serce wielkie”:
Miłosierny i dobry Boże‚ dziękuję Ci za dzieci‚ którymi nas obdarzyłeś. Błogosław im i towarzysz na wszystkich drogach‚ aby czuły‚ że zawsze i wszędzie są strzeżone przez Ciebie.
Wyciągnij nad nimi swą litościwą dłoń‚ aby to‚ co im dałeś‚ mogło się w nich rozwijać i dojrzewać. Chroń je przed niebezpieczeństwami‚ złymi przyjaciółmi i negatywnymi wpływami.
Daj im poczucie prawdy o sobie i własnej wartości. Niech dary‚ jakie im dałeś‚ staną się błogosławieństwem dla nich i dla ludzi‚ których spotkają w życiu.
Boże‚ mnie zaś pozwól ufać‚ że moje dzieci otrzymują Twe błogosławieństwo‚ że trzymasz nad nimi swą dłoń‚ dbasz o nie‚ prowadzisz je właściwą ścieżką‚ nawet wtedy‚ gdy już nie rozumieją‚ co chcę im przekazać‚ że błogosławisz moje dzieci i że idą swoją drogą otoczone Twoją opieką.
Boże‚ otwórz mi oczy‚ abym rozumiał błogosławieństwo jakie spływa na mnie przez dzieci‚ bo Ty przez nie mnie pobłogosławiłeś. Daj nam wspólnie stać się dla siebie błogosławieństwem.
Amen
Ks. Zbigniew Kaniecki
Zapraszamy do odwiedzenia strony: www.mateusztalbot.pl